Ma 23 lata. Z Tajlandii gdzie mieszkał przez chwilę, przywiózł do Warszawy pasję do fryzjerstwa. Zawodu uczy się od najlepszych. Od niedawna mieszka w starej kamienicy, która zawsze była jego marzeniem, a dnie spędza na planach zdjęciowych. Ostatnio tworzył u boku swojego mistrza, Tomka Góreckiego, fryzury do popularnego telewizyjnego show, Top Model. Zapytaliśmy go o plany na przyszłość i to, czy widzi się w europejskich stolicach.
Wojciech Szczot FashionPost.pl: Jesteś dość młody, a już pracujesz z najlepszymi. Ale od czegoś musiało się zacząć, jak to z Tobą było?
Tomek Mickiewicz: Rzeczywiście, moja przygoda z fryzjerstwem zaczęła się dość wcześnie, jednak nie było to sciśle określona ścieżka. Od dziecka rozwijałem się w jakiś sposób kreatywnie, szukałem siebie w rysunku czy w szkole muzycznej do której chodziłem przez dobrych pare lat, a po przeprowadzce do Warszawy zorientowałem się, że moje zainteresowania kierunkują się w stronę mody. Bardzo ciekawiło mnie całe zaplecze powstania magazynów, cała kreacja i ludzie którzy są za nią odpowiedzialni. Długo szukałem tego, w czym będę mógł połączyć moją kreatywność, moje zainteresowania modą i kulturą, ale również miłość i otwarcie na ludzi. Pierwszym momentem kiedy zrozumiałem, że „tym czymś” może być właśnie fryzjerstwo było moje życie w Tajlandii. Mieszkałem tam przez jakiś czas i obserwowałem jak życie może wyglądać zupełnie inaczej. Często można było spotkać na tamtejszych ulicach pana siedzącego na stołku, którego zawsze otaczała grupka pozytywnych ludzi, którzy czekali, aż ten pan ich ostrzyże. Zauważyłem, że fryzjerstwo niesie ze sobą dużo radości, kontaktu z ludźmi i przekazywania im swojej energii. „Umiejętność w rękach” daje też możliwość pracowania w każdych warunkach, w każdym miejscu na świecie, co jest dla mnie bardzo ważne, bo nie lubię czuć nie przywiązany. Po powrocie do Warszawy mialem ściśle ustalony cel – nauka! Początki oczywiście nie były łatwe.
Dla mnie, dla osoby, której praca kreatywna kojarzyła się z zupełnie innym trybem, niełatwe było nauczyć się całej dyscypliny i szacunku do tego zawodu. Przełomowym momentem było dla mnie spotkanie Tomka Góreckiego, z którym tak naprawdę utożsamiam mój cały początek fryzjerskiej pasji i ciekawości do tego zawodu.
Jak więc pracujesz się u boku jednego z najważniejszych polskich fryzjerów mody?
Z Tomkiem pracuje mi się świetnie, nie tylko dlatego, że mogę czerpać i inspirować się wiedzą i pracą naprawdę bardzo utalentowanego fryzjera, ale również dlatego, że prywatnie Tomek otworzył mi oczy na wiele różnych aspektów. Nie tylko zresztą Tomek, bo w Frizz Me jest z nami również Mariola i szczerze to nie ma mocnych na tę trójkę (śmiech). Najbardziej jestem im wdzięczny za to, że pokazali mi, że każdy fryzjer ma swoją drogę, swoją kreatywność i swoją estetykę. To oni oswajają mnie z tym, że wcale nie muszę się jej bać. Uczą mnie dużo, ale zawsze pozwalają mi dodać do tego coś od siebie i myślę że to jest najbardziej rozwijające.
Co Cię najbardziej „jara”? Gdzie szukasz inspiracji?
Nie szukam ich, wierzę że one w jakiś sposób same do mnie przychodzą. Jestem raczej typem obserwatora, lubię się przyglądać i cierpliwie czekam na to, co będę miał poznać. Inspiracje i rzeczy, które mnie jarają potrafię odnaleźć tak naprawdę wszędzie. Dlatego kocham podróżować, wtedy inspiruje się najbardziej, gdy rewia nowych smaków, kolorów i zapachów buzuje w mojej głowie nie do wytrzymania. Z podróży zawsze staram się wyciągąć najwiecej jak tylko potrafię, może dlatego że tak bardzo ciekawi mnie świat i nie mogę wytrzymać, dopóki nie dowiem się, co jest za rogiem.